Prószyński i S-ka Prószyński i S-ka
1578
BLOG

"Lech Kaczyński - ostatni wywiad", cz. 3.

Prószyński i S-ka Prószyński i S-ka Polityka Obserwuj notkę 4

Łukasz Warzecha: Platforma Obywatelska miała wśród swoich obietnic – niezrealizowanych – podatek liniowy. Domyślam się, że jest Pan jego zdecydowanym przeciwnikiem?

Prezydent Lech Kaczyński:To rzecz niewykonalna i niesprawiedliwa ze społecznego punktu widzenia. Jest nią zainteresowanych wyłącznie najzamożniejszych dziesięć procent społeczeństwa. 
 
Tylko że najwyższej stawki podatkowej w Polsce nigdy nie płacili najbogatsi z bogatych. Takie twierdzenie to populizm. Ich zawsze stać na to, żeby zatrudnić najdroższych doradców i płacić podatki na przykład w Monako. 
 
Zgoda. Ale ja liczę nie tylko tych, którzy tę najwyższą stawkę podatkową już płacą, lecz także tych, którzy dopiero do tego aspirują. Oczywiście nie do płacenia podatków, ale do zarabiania na odpowiednim poziomie, z czego wynika płacenie wysokiej stawki podatkowej. 
 
Muszę się zdecydowanie nie zgodzić ze stwierdzeniem, że jest to niesprawiedliwe rozwiązanie. 
 
Ależ oczywiście! Kiedyś Jarosław Kurski przekonywał mnie, że jest inaczej, i strasznie się denerwował, że się z nim całkowicie nie zgadzałem. Ale to spór o wartości, on jest nierozstrzygalny. W moim pojęciu jest całkowicie niesprawiedliwe, żeby ktoś, kto zarabia trzy tysiące, oddawał do wspólnej kasy taką samą część tych pieniędzy co ktoś, kto zarabia trzydzieści tysięcy. Oczywiste jest, że ci, którym się powodzi lepiej, powinni mieć większe obowiązki. Z klasycznym liberalizmem jest trochę jak ze starożydowską religią. Tam właściwie nie istniała wiara w życie pozagrobowe poza wiarą w duchy, przebywające gdzieś w przestrzeni. Nagrodę za dobre życie odbierało się na tym świecie, więc jeżeli komuś się udawało, znaczyło to, że był dobry. Ja w takie podejście nie wierzę absolutnie. [śmiech] Fakt zamożności wynika z bardzo wielu okoliczności. Często z czyjejś ciężkiej pracy, ale często nie. Nie zawsze właściwe jest podejście, zgodnie z którym ciężka praca musi oznaczać dostatnie życie. W ostatnim okresie obserwuję pielęgniarki na oddziale „erki”, tam, gdzie leży moja mama. Te dziewczyny ciężko pracują, a robotę mają mało przyjemną, silnie stresującą. A czy ta praca nie wymaga kwalifikacji? Czy one dużo zarabiają? 
 
Chciałby Pan, żeby pracowita i wykwalifikowana pielęgniarka zarabiała tyle samo co prezes banku? 
 
Oczywiście, że nie. Ale uważam, że prezes banku powinien płacić znacznie wyższy podatek niż ta pielęgniarka. 
 
Ale przecież przy podatku liniowym tak właśnie jest: 15 procent od 30 tysięcy to znacznie więcej niż 15 procent od 3 tysięcy. 
 
Nie przekona mnie pan. Ja uważam, że wyższe zarobki powinny oznaczać oddawanie większej ich części do wspólnej kasy. Postulat wprowadzenia podatku liniowego swego czasu zdominował życie publiczne, będąc wewnętrznie pusty. To jest dla Polski charakterystyczne. Podobnie zresztą jak postulat taniego państwa, który zdominował wszystkie partie, włącznie z PiS-em. A z tanim państwem jest jak z tanią kiełbasą: trociny i woda. 
 
Widzę, że co do podatku liniowego się nie zgodzimy. Ale zastanówmy się nad tanim państwem. Gdyby spróbować dokładniej zdefiniować, na czym miałoby ono polegać, może doszlibyśmy do porozumienia. 
 
Pierwsza sprawa to pytanie, czy istnieje motywacja, aby dla państwa pracować. W ustabilizowanym społeczeństwie jej istnienie lub brak wiąże się z tym, jaki poziom życia można dzięki takiej pracy zapewnić sobie i swojej rodzinie. Państwo, dobrze opłacające swoich funkcjonariuszy i urzędników, nie może być tanie. To po prostu za dużo kosztuje. A przecież mówimy też o armii, policji, straży pożarnej, oświacie. 
 
W moim rozumieniu tanie państwo wcale nie oznacza tego, że urzędnikom płaci się mało, ale na przykład to, że byle wicedyrektor departamentu nie ma do wyłącznej dyspozycji służbowego samochodu. 
 
To jest mit. Podobnie jak nierealny jest niegdysiejszy pomysł Jana Marii Rokity, żeby prawo do samochodu służbowego mieli tylko premier oraz ministrowie spraw wewnętrznych i zagranicznych. A inny minister po czternastu godzinach pracy ma sam siadać za kółkiem i jechać do domu? To by oznaczało kompletne zniechęcenie ludzi do służby państwowej, bo byle prezes spółki ma służbowe auto. A dlaczego nie jest przedmiotem krytyki, że przed laty w województwie mazowieckim przeciętne wynagrodzenie szefa spółki wynosiło 24 tysiące złotych? Czyli dzisiaj jest jeszcze większe. Nie jest też przedmiotem społecznej krytyki to, że prezesi banków zarabiają setki tysięcy złotych miesięcznie. 
 
Bo to są prywatne firmy. 
 
No i co z tego? Tu mówimy o gigantycznym rozwarstwieniu społecznym. Jego skala u nas jest jedną z najwyższych w Europie, a to niszczy społeczną spójność. I dlatego musi tu zadziałać korekta podatkowa. Owszem, niektórzy liberałowie uznają, że państwo do takiej korekty nie ma prawa. Ja się z nimi nie zgadzam. Prosta ideologia ma uzasadniać zupełną dowolność w ustalaniu wynagrodzeń w prywatnych przedsiębiorstwach. Przeciwko takiemu stawianiu sprawy głośno protestuje na przykład Nicolas Sarkozy. Zresztą oligarchizacja klasy menedżerskiej fatalnie wpływa na konkurencję. W dzisiejszym świecie sto razy lepiej być menedżerem niż średnim przedsiębiorcą. Ponosi się znacznie mniejsze ryzyko, a zarabia się lepiej. Bo żeby osiągać poważny zysk, który można przeznaczyć na konsumpcję, a nie na inwestycje, trzeba mieć bardzo poważną, dużą firmę. Prawda jest taka, że pewna grupa zdobyła sobie swoisty immunitet. Tabloidy wciąż piszą, że ktoś zarabia 8 tysięcy i że to skandal, a nie piszą, że ktoś zarabia 400 tysięcy.

Łukasz Warzecha "Lech Kaczyński - ostatni wywiad",  fragment rozdziału 7.

Książka ukaże się 9 listopada.

Informacja o książce: http://www.proszynski.pl/Lech_Kaczynski___ostatni_wywiad-p-30481-.html-.html  

 

Prószyński i S-ka to marka jednego z największych wydawnictw książkowych w Polsce. Firma istnieje od 1990 roku. W 2008 roku wydawanie książek sygnowanych logo Prószyński i S-ka przejęła spółka Prószyński Media. Profil wydawnictwa obejmuje literaturę polską i światową, zarówno klasykę, jak i prozę współczesną, literaturę faktu i biografie, książki popularnonaukowe (m.in. seria „Na ścieżkach nauki”). Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazały się m.in. dzieła zebrane Pawła Jasienicy i Melchiora Wańkowicza (ostatnio wznowiona została słynna „Karafka La Fontaine`a”, nazywana biblią dziennikarstwa), książki Jadwigi Staniszkis, Grzegorza W. Kołodki, Laurence’a Reesa, Guy Sormana, wywiady-rzeki m.in. ze Zbigniewem Religą (autorstwa Jana Osieckiego), książki Andrzeja Paczkowskiego „Trzy twarze Józefa Światły” i „Wojna polsko-jaruzelska”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka