Prószyński i S-ka Prószyński i S-ka
419
BLOG

„TRAGARZE ŚMIERCI” 14. – Spacer z ideowym snajperem

Prószyński i S-ka Prószyński i S-ka Polityka Obserwuj notkę 1

Przez głowę przemykały nam wszystkie informacje, dokumenty i relacje, w których przewijało się nazwisko Petera-Jürgena Boocka. Wiedzieliśmy, że był bezwzględnym strzelcem, specjalizował się w napadach na banki, przez krótki czas był kochankiem Gudrun Ensslin, potem związał się z przywódczynią drugiej generacji Brigitte Mohnhaupt. Stare zdjęcia pokazują go jako twardego, zdeterminowanego faceta. Kiedy został aresztowany, policjanci użyli wszelkich środków ostrożności, aby zapobiec rozlewowi krwi.Prawie dwadzieścia lat spędził w ciężkich więzieniach. Po wyjściu stał się idolem młodych anarchistów, jednak starzy towarzysze odsunęli się od niego. Mohnhaupt zerwała z nim wszelkie kontakty.

Cicha uliczka wyglądała tak, jakby wszyscy jej mieszkańcy jeszcze spali. Naraz spomiędzy drzew wyszła niepozorna, zgarbiona postać. Po kilku minutach podszedł do nas starszy mężczyzna z wąsami, które wyraźnie nosiły ślady używania nikotyny, biła od niego woń tanich papierosów.
 
– Przepraszam za spóźnienie, byłem w szpitalu na rehabilitacji – oznajmił, podając nam miękką, bezsilną dłoń. (…) Spoglądaliśmy na trzęsące się dłonie człowieka, który uczestniczył w wielu zbrodniczych przedsięwzięciach, choćby w zamordowaniu Jürgena Ponto i Hannsa Martina Schleyera. Boock miał przekrwioną, spuchniętą twarz, podkrążone oczy, a jego ręce pokryte były dziwnymi plamami. (…) Przyjechaliśmy do niego w jednym tylko celu – chcieliśmy zapytać, co robił na Mazurach. Postanowiliśmy jednak nie dawać po sobie poznać, że właśnie na tym najbardziej nam zależy…
 
(…)
Kilka lat temu pojawiły się dokumenty Stasi, w których wyszło na jaw, że NRD-owska bezpieka inspirowała akcje RAF i kierowała je na przykład przeciwko amerykańskim bazom. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
Po pierwsze Stasi nie miała kontaktów z całą RAF, tylko z Berlinem Zachodnim. Berlin był wówczas w całkiem innej sytuacji niż pozostała część RFN. Po drugie mogę tylko dodać, że jądro RAF, do którego należałem, odrzuciło kontakty z tajnymi służbami, ja nigdy nie miałem do czynienia ze Stasi. Już prędzej z polskimi tajnymi służbami, przy czym najdziwniejsze było to, że jako osoba stojąca z boku miało się odczucie, iż Stasi ma całkiem inne interesy w krajach bloku wschodniego. To znaczy, że nie było nam po drodze. Oni chcieli na przykład dowiedzieć się, co przyniosły kontakty RAF z KGB albo z czechosłowackimi tajnymi służbami. Chcieli od nas zebrać informacje o naszych kontaktach z innymi, to interesowało ich bardziej niż inne wewnętrzne akcje RAF, które zostały przeprowadzone w roku 1977, a zaplanowane w 1976 w Jemenie. Sam byłem przy tym obecny i wtedy nie było tam żadnej osoby mającej kontakt ze Stasi. Ten obóz, gdzie wszystko zaplanowaliśmy i gdzie zostaliśmy specjalnie wyszkoleni, znajduje się na środku pustyni, przez co nasze kontakty ze Stasi byłyby w tej sytuacji czymś bardzo dziwnym.
 
Mówi pan o Jordanii?
Tak.
 
(…)
Czy miał pan kontakty z polskimi służbami specjalnymi?
Nie było właściwie kontaktów z naszej strony. O ile pamiętam, doszło do nich może dwa lub trzy razy, gdy byliśmy przejazdem, robiliśmy na przykład tak, że lecieliśmy do Warszawy samolotem z Brukseli. W Warszawie wyszliśmy z lotniska do biura podróży i kupiliśmy tam bilety na samolot, o ile sobie przypominam, z Warszawy do Bukaresztu, potem polecieliśmy do Bukaresztu, potem znowu wysiedliśmy i wreszcie w Bukareszcie zarezerwowaliśmy lot do Bagdadu. Tak, aby nikt nie mógł za nami podążyć. Powiem tak: blok wschodni dobrze wiedział, kto tak podróżuje. Zaproponowano nam, że będą udawać, iż nic nie widzieli, jeśli udzielimy im odpowiedzi na kilka pytań. My powiedzieliśmy jasno: „Nie pracujemy dla was”. Oni odpowiedzieli wtedy, że nie dadzą nam w takim razie przejechać, my na to: „W porządku, w takim razie przejedziemy inaczej, ale nie pozwolimy się szantażować w ten sposób”. (…)
 
Mamy tutaj dokument, z którego wynika, że w ambasadzie RFN w Warszawie działał szpieg Stasi. Ten człowiek przekazał informacje o waszym pobycie na Mazurach.
Nam zależało przede wszystkim na tym, ażeby nas nie odkryła Federalna Służba Wywiadowcza (Bundesnachrichtendienst). Wiemy, że również w urzędach w Polsce, Rumunii, Jugosławii znajdowali się donosiciele. Trudno wychodzić z założenia, że każdy może być szpiegiem, nie moglibyśmy z nikim rozmawiać, z takim podejściem nie zaszlibyśmy daleko.
 
Ale proszę spojrzeć na dokument, mówimy o czymś innym. W tym dokumencie zostało podane, że pan jako członek RAF długo przebywał w Polsce, w pobliżu Mrągowa na Mazurach.
To nieprawda. Tu może być tak napisane, jednak ja po operacji – podejrzewano u mnie raka, jednak okazało się, że to był tylko wrzód – przebywałem początkowo w Bagdadzie, później w kilku innych miastach. Okres rekonwalescencji spędziłem w Algierii, a nie na Mazurach.
 
Ten dokument jest fałszywy? Jak pan myśli, dlaczego Stasi produkowała takie dokumenty?
Widziałem setki takich dokumentów, ponieważ współpracuję ze „Spieglem”. Już wspominałem wcześniej, jaki był zamiar Stasi. Oni chcieli wiedzieć, z kim mamy kontakty. Byli oczywiście ludzie, którzy chcieli prowokować na łamach prasy.
(…)
 
Wszystkie fragmenty książki Witolda Gadowskiego i Przemysława Wojciechowskiego można przeczytać w lubczasopiśmie "Tragarze śmierci"  (http://lubczasopismo.salon24.pl/tragarze.smierci/).

Zapraszamy do lektury, prosimy o uwagi i komentarze.

Informacja o książce:

http://www.proszynski.pl/Tragarze_smierci__Polskie_zwiazki_ze_swiatowym_terroryzmem-p-30352-.html

Prószyński i S-ka to marka jednego z największych wydawnictw książkowych w Polsce. Firma istnieje od 1990 roku. W 2008 roku wydawanie książek sygnowanych logo Prószyński i S-ka przejęła spółka Prószyński Media. Profil wydawnictwa obejmuje literaturę polską i światową, zarówno klasykę, jak i prozę współczesną, literaturę faktu i biografie, książki popularnonaukowe (m.in. seria „Na ścieżkach nauki”). Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazały się m.in. dzieła zebrane Pawła Jasienicy i Melchiora Wańkowicza (ostatnio wznowiona została słynna „Karafka La Fontaine`a”, nazywana biblią dziennikarstwa), książki Jadwigi Staniszkis, Grzegorza W. Kołodki, Laurence’a Reesa, Guy Sormana, wywiady-rzeki m.in. ze Zbigniewem Religą (autorstwa Jana Osieckiego), książki Andrzeja Paczkowskiego „Trzy twarze Józefa Światły” i „Wojna polsko-jaruzelska”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka