Prószyński i S-ka Prószyński i S-ka
1503
BLOG

„TRAGARZE ŚMIERCI” 8. – Baader-Meinhof, prawda i legenda

Prószyński i S-ka Prószyński i S-ka Polityka Obserwuj notkę 7

Ciąg dalszy wywiadu z Bettiną Röhl, córką Ulrike Meinhof, rozmawiają Witold Gadowski i Przemysław Wojciechowski:

Co pani pamięta z wczesnych lat siedemdziesiątych, z okresu, kiedy mieszkałyście z matką Ulrike Meinhof w Berlinie?
Byłam siedmioletnią dziewczynką, gdy tworzyła się RAF. Oczywiście nie miałam świadomości, co się dokładnie dzieje, ale widziałam wiele mrocznych spotkań w naszym domu. Wszyscy bardzo dużo palili. Oglądając film Baader-Meinhof, widziałam wyidealizowaną wizję tej grupy. Byli ładni, stylowi, niemal romantyczni. Tymczasem w naszym domu trwało mało widowiskowe szaleństwo. Pomieszczenia były przesiąknięte dymem. Twarze zebranych były poważne, wszyscy mówili: trzeba zrobić rewolucję! Panowała wtedy bardzo mroczna i gorzka atmosfera, a ludzie wygadywali niesamowite bzdury o walce z kapitalizmem i likwidacji społeczeństwa klasowego. Nie wiedziałam wtedy oczywiście o planie uwolnienia Baadera. Siłą rzeczy nie rozumiałam tego, ale widziałam nastrój, jaki panował. Nie wiedziałam również, że w związku z tym mówiło się także o porwaniu mojej siostry i mnie.
 
Moja matka była w tamtym czasie, przynajmniej ja ją tak odbierałam, bardzo depresyjna, trudna, poważna. Nie była już tą samą osobą z czasów „Konkretu”, którą opisałam w swojej książce, kiedy była jeszcze fanatyczną, ale też bardzo zaangażowaną dziennikarką. Jeszcze wtedy była bardzo szczęśliwa z moim ojcem, Klausem Röhlem, kiedy zajmowali się czasopismem. W czasach berlińskich przestała już być tak radosna z dwóch powodów. Po pierwsze, trzeba podkreślić, że taka była moda ruchu ’68, żeby się tarzać w popiele i błocie. Na tym polegał kult, by wyglądać jak obdarty i zniszczony człowiek. Wszyscy wtedy się tak nosili. Wszyscy obnosili się ze swoimi skomplikowanymi twarzami, aby zademonstrować, jak bardzo są niszczeni przez państwo i społeczeństwo. Mnóstwo palili, nie spali dużo. Po drugie, jak się później dowiedziałam, moja matka wypijała każdego dnia dwa litry wina. Nie ma wielu publikacji na ten temat, ponieważ nikt nie chce psuć wizerunku Ulrike Meinhof. Prawdopodobnie był to najważniejszy powód jej złego samopoczucia. Ulrike Meinhof była wtedy uznaną dziennikarką, mieliśmy ogromne mieszkanie w bardzo dobrej dzielnicy Berlina – Willmannsdorf. Zarabiała duże pieniądze, wtedy jako dziennikarz zarabiało się bardzo dobrze, szczególnie gdy się miało nazwisko. To sprawiało, że mogła wyjeżdżać na urlop, zatrudniać opiekunkę do dzieci, panią sprzątającą. Moja matka i inni ludzie doprowadzali nasze mieszkanie do ruiny, zachowywali się tak, jakby sami byli aspołeczni, jakby rozpadali się z winy państwa.
 
Jak poznała pani Ensslin i Baadera?
Andreas Baader i Gudrun Ensslin przyszli do nas w marcu 1970 roku. Wnieśli ze sobą nową energię. To był inny rodzaj energii niż ta, jaką mieli towarzysze, którzy przebywali u nas od dawna, na przykład Horst Mahler albo jeszcze inni socjalistycznie nawiedzeni towarzysze tamtych czasów. Baader i Ensslin byli już kryminalistami, zdążyli podpalić dwa domy towarowe.
 
Atak na domy towarowe miał jednak symboliczne znaczenie.
Wtedy w RFN panował taki dobrobyt, że trzeba było wykształcić w sobie nienawiść przeciwko konsumpcji. Za dużo konsumpcji zabijało według nich chęć mas do przeprowadzenia rewolucji. Syci robotnicy nie chcieli mętnej ideologii Ensslin i Baadera. Dlatego też podpalili oni domy towarowe. To ukazuje szaleństwo tych ludzi. Jak później można było sprawdzić, Baader i Ensslin byli pod wpływem heroiny, gdy podkładali ogień w domach towarowych. Narkotyki brała także Astrid Proll, tuż po wyjściu z więzienia. Jako dziecko oczywiście o tym nie wiedziałam, ale powiedziałabym, że zachowywali się jak ludzie naćpani kokainą, crackiem czy heroiną. Nie byli spokojni, byli całkowicie zakręceni i agresywni. Ówczesny partner mojej matki opowiedział mi, że jedną z pierwszych rzeczy, którą zrobili Baader i Ensslin, było przekonanie mojej matki, by spróbowała LSD. Ta sprawa jest niezwykle ważna dla zrozumienia, jak bardzo marni albo szaleni byli ci ludzie. Lubili prowadzić hedonistyczny tryb życia – „jeździmy bmw, jesteśmy kryminalistami, znamy się na polityce, ale bierzemy też narkotyki, bo to objaw wolności”. Te nowe „wartości” spotkały się z depresyjnymi nastrojami mojej matki.
 
Ulrike Meinhof także brała LSD?
Naturalnie.
 
Była uzależniona?
Nie. Ale to były pierwsze wspólne próby doznania halucynacji. Podczas takiego seansu pod wpływem LSD Ensslin wyjmowała biblię Mao Tse-tunga. Mówiła: musimy zmienić dziesięć przykazań. Zamiast nie zabijaj, zabijaj… Nie widziałam dzięki Bogu nigdy tego narkotycznego odurzenia. Leżałam już wtedy w łóżku, ale ówczesny partner mojej matki opisał mi to. Gdy Ensslin całkowicie odlatywała, brała biblię Mao i cytowała z niej fragmenty. Wykrzykiwała oderwane od siebie hasła. Myślę, że dla mojej matki te halucynacje były pełne koszmarów.
 
To pani wymyśliła termin: „popkomunizm”, nam, ludziom z bloku wschodniego, realny komunizm odcisnął swoją stopę na twarzach, a wy mieliście „popkomunizm”. Podoba się nam to określenie, pokazuje przepaść miedzy naszymi życiorysami.
„Popkomunizm” to była mieszanka narkotyków, rewolucji i bmw. To jest to, czego dokonali Baader i Ensslin. Komuniści, którzy z pewnością cieszyli się dużym poparciem kręgów społecznych, nieustannie się radykalizowali i było tylko kwestią czasu, kiedy pojawi się człowiek czynu, który zapoczątkuje rewolucję. Stał się nim ten ryczący, rozwrzeszczany, infantylny Andreas Baader, który w żadnym wypadku nie był tak bardzo atrakcyjny, jak dzisiaj jest przedstawiany. Na pewno nie był Marlonem Brando. Zaznaczam, że większość historyków nigdy w życiu nie widziała go w akcji. Jestem jedną z nielicznych osób, która znała go osobiście. W ogóle członkowie tej grupy bardziej przypominali uzależnionych od narkotyków idiotów niż gwiazdy kina. Ensslin była niezwykle nieatrakcyjnym, ekstremalnie fanatycznym typem człowieka, niczym sobą niereprezentującego. To było jakieś patologiczne zaślepienie. Później, także w filmie, jest to upiększane, idealizowane.
Wybrano atrakcyjnych aktorów. Gdyby pokazano, jacy naprawdę byli ci ludzie, to powstałby horror.
Astrid Proll pojawiła się w Berlinie prawie w tym samym czasie co Baader i Ensslin, a więc jeszcze przed założeniem RAF. Miała około dwudziestu lat i psychicznie była małą kopią Andreasa Baa­dera. Podobnie jak on kopała nogą w stół albo w drzwi. Mówiła do każdego: ty dupku.
 
Będąc kobietą, zachowywała się tak samo jak on. Jak mi mówiono, taki styl zachowania szalenie imponował mojej matce. To także była moda tamtych czasów, że do autorytetów nie zwracano się per pan, pani, ale: ty dupku, burżuju. Tak zachowywała się Astrid Proll, która dzisiaj prezentuje się jako zasłużona członkini RAF. Była nieznośna, ale moja matka ją podziwiała. „Popkomuniści” nie mieli ani dobrych manier, ani dobrego wykształcenia, ani dobrze w głowie.
 
„Tragarze śmierci”, fragment rozdziału „Dzika Banda”, dziś (24.09) o 20.00 ciąg dalszy.

Fragmenty tej książki będziemy zamieszczać na blogu i w "lubczasopiśmie" codziennie do 30 września. Zapraszamy do lektury, prosimy o uwagi i komentarze.

Informacja o książce:

http://www.proszynski.pl/Tragarze_smierci__Polskie_zwiazki_ze_swiatowym_terroryzmem-p-30352-.html

Prószyński i S-ka to marka jednego z największych wydawnictw książkowych w Polsce. Firma istnieje od 1990 roku. W 2008 roku wydawanie książek sygnowanych logo Prószyński i S-ka przejęła spółka Prószyński Media. Profil wydawnictwa obejmuje literaturę polską i światową, zarówno klasykę, jak i prozę współczesną, literaturę faktu i biografie, książki popularnonaukowe (m.in. seria „Na ścieżkach nauki”). Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazały się m.in. dzieła zebrane Pawła Jasienicy i Melchiora Wańkowicza (ostatnio wznowiona została słynna „Karafka La Fontaine`a”, nazywana biblią dziennikarstwa), książki Jadwigi Staniszkis, Grzegorza W. Kołodki, Laurence’a Reesa, Guy Sormana, wywiady-rzeki m.in. ze Zbigniewem Religą (autorstwa Jana Osieckiego), książki Andrzeja Paczkowskiego „Trzy twarze Józefa Światły” i „Wojna polsko-jaruzelska”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka